-34kg Pani Ani z Kielc!

Pani Ania
Masa ciała: -34 kg w ciagu 32 tygodni!
Tkanka tłuszczowa: -10%
Obwód w talii: -21 cm!!
W pasie: -29 cm!!
Woda w organizmie: + 7%!

Elżbieta Bujak Dietetyk: Mój komentarz jest krótki. Dzięki takim osobom jak Pani Ania wiem, że to co robię jest moim powołaniem. Cieszą mnie sukcesy Pani Ani, razem z nią przeżywam każde spotkanie i każdy kilogram. Moją misją jest nie tylko odchudzanie ale przede wszystkim wprowadzanie zdrowych nawyków na stałe do naszej codzienności. U Pani Ani w 100% się to udaje!!

Metamorfoza Pani Ani z Kielc

A co mówi Pani Ania na temat metamorfozy pod opieką Pani Eli z Mój Dietetyk Kielce?

Pani Ania z Kielc: Od zawsze byłam „pulpecikiem” – tak zresztą mówiła na mnie koleżanka mojej Mamy, kiedy byłam jeszcze dzieckiem 🙂 Potem wcale nie było lepiej… Waga rosła w zastraszającym tempie, choć w szkole średniej udało mi się na krótko wyglądać „normalnie’’. I tu zaczęła się moja „przygoda” z efektem jo-jo i zajadaniem stresów. Niestety kilogramy szybko wróciły, choć dopiero teraz rozumiem dlaczego 🙂 Udało mi się znów „zrzucić” kilkanaście kilogramów po zabiegu usunięcia woreczka żółciowego, a potem znów przybyło z mocnym naddatkiem, choć wtedy był to głównie efekt bardzo kiepskiego stanu psychicznego i szukania pocieszenia w jedzeniu. I wydawało mi się, że się akceptuję i nie mam problemu.

Prawdziwy kryzys przyszedł jednak w lutym 2016 – wybrałam się na urlop i po przejściu dosłownie 2 km nie mogłam ruszać stopami… Postanowiłam coś ze sobą zrobić. Trochę jednak dojrzewałam do decyzji o telefonie do Pani Eli – umówiłam się na konsultację dopiero pod koniec marca, a najpierw znów niezdrowo udało mi się zgubić kilka kilogramów, które wracały w zastraszającym tempie. Wtedy poczułam się bezradna. Wiedziałam już, że sama sobie nie dam rady.

Od dnia 31 marca zmieniło się moje życie! 🙂

Początki były bardzo trudne, ważenie składników na posiłki było czymś dziwnym… No i na początku do spacerów Nordic Walking też musiałam się zmuszać… Bo przecież nawet nie mogłam chodzić 🙂 Nie wspomnę o śniadaniach i innych posiłkach. Jedzenie przed 19 to dla mnie coś niespotykanego! A śniadania chyba jadłam tylko jako niemowlak 🙂 Po kilku tygodniach waga zaczęła spadać, ciuchy zrobiły się luźne, a ja zaczęłam się dużo lepiej czuć. Ale chyba najważniejsza zmiana zaszła w mojej głowie – zaczęłam rozumieć co jem, dlaczego w takich ilościach i o takich porach, dlaczego takie posiłki…

Zaczęłam czytać o węglowodanach, białku, tłuszczach, o treningach siłowych i kardio. Zaczęłam czytać etykiety na produktach i nauczyłam się wybierać te zdrowsze, te, które przyniosą więcej korzyści dla mojego organizmu 🙂 W międzyczasie dieta przestała być chyba „dietą”! W menu mam przecież tylko dania i składniki, które bardzo lubię! Jest mięso :), są i ziemniaki, i makaron, i chleb, no i czasem moje ulubione lody! Więc właściwie teraz to ja myślę…Jaka dieta?! Często powtarzam ulubione dni, ale już zdarza się coraz częściej działać „bez kartki”, bo wiem, co i ile jeść 🙂 No i spacery „z kijkami” stały się moją odskocznią od stresów i sposobem na relaks 🙂 A w sezonie jesienno-zimowym kijki zastąpiłam bieżnią i stepperem 🙂

Pani Elu, dziękuję za wszystko! Nie za to, że mnie Pani odchudziła, tylko że rozjaśniła mi Pani to wszystko! Mam nadzieję, że z Pani pomocą nie wrócę już nigdy do przeszłości 🙂