Komentarz do artykułu w Newsweeku o metodzie Mularczyka

Kilka dni temu oburzona artykułem o diecie dr Mularczyka w wydaniu
Newsweek’a z 13 marca b.r. napisałam list do redakcji. Jako że nie
otrzymałam odpowiedzi postanowiłam dotrzeć do redakcji alternatywną
drogą, o ewentualnej odpowiedzi lub jej braku z przyjemnością was
poinformuję 🙂

Szanowna Redakcjo!

Jestem dietetykiem i na co dzień w mojej firmie zajmujemy się
prowadzeniem indywidualnych kuracji żywieniowych, najczęściej
odchudzających. Piszę do Państwa bo oburzyła mnie treść Państwa
artykułu o diecie doktora Mularczyka, który tak na prawdę nie bardzo
opisuje dietę wymyśloną przez doktora, a raczej krytykuje pracę
dietetyka. Zarówno ja jak i znani mi dietetycy czujemy się obrażeni
treścią artykułu.

Pragnę sprostować kilka wątków. Być może autorka artykułu spotkała się
z jakimś niekompetentnym dietetykiem, jednak nie usprawiedliwia to
wrzucania wszystkich dietetyków do jednego “brudnego wora”. W swojej
krytyce postępowania dietetyków autorka czasem używa określenia
“niektórzy” dietetycy, częściej jednak generalizuje na co nie możemy
się zgodzić.

1. Oczywistym jest że nie znamy sposobu dobrego dla każdego, stąd też
częsta potrzeba dietetycznych konsultacji i dopasowania diety i ważna
rola dietetyka.

2. Statystyki odnośnie 40% pacjentów poradni dietetycznych
powracających do swojej poprzedniej wagi są najprawdopodobniej wyssane
z palca, skuteczność naszych kuracji jest zdecydowanie wyższa.

3. Średnie normy na dobowe zapotrzebowanie energetyczne (zarówno te
propagowane przez Instytut Żywności i Żywienia) jak i Światową
Organizację Zdrowia nie są zgodne z normami przedstawionymi w
artykule.

4. Na początku artykułu krytykowane jest redukowanie kaloryczności
diety o ok. 1000kcal dziennie i nazywane “ostrą dietą”. Jednak w
dalszej części artykułu dowiadujemy się że dr Mularczyk stosując swoją
dietę zredukował podaż energii z 3-4 tys. kcal to 2,5 tys. czyli
właśnie mniej więcej o 1000kcal co poskutkowało szybkim spadkiem wagi
– co czytelnik ma z tego wywnioskować? Że dr Mularczyk może a dietetyk
nie? Że jak sobie dr Mularczyk to zapotrzebowanie zredukuje to na
diecie jest miło i przyjemnie a jak dietetyk to dieta jest męczarnią?

5. Dietetyk patrzący z wyrzutem to kompletny absurd, wspiera on
pacjenta w jego postanowieniach i staraniach.

6. Artykuł sugeruje że podczas kuracji dietetycznej trzeba ciągle
liczyć kalorie po to chodzi się do dietetyka żeby on dbał o to za
pacjenta.

7. Po spożyciu pełnoziarnistego pieczywa stężenie glukozy nie zmienia
się gwałtownie a powoli.

8. Nie wiem który dietetyk zaleca osobie otyłej dietę 1200kcal a potem
zwiększa kaloryczność, nie zgadzam się na wygłaszanie opinii że tak
właśnie postępują dietetycy bo jest to niezgodne z prawdą.

9. Dietetycy nie zalecają patrzeć na zegarek tylko jeść 4-5 posiłków
dziennie żeby nie dopuszczać do zbyt dużych spadków stężenia glukozy
we krwi (o które poniekąd miał dbać dr Mularczyk).

Zastanawiam się czy redakcja nie zapomniała przypadkiem umieścić
dopisku “artykuł sponsorowany” w artykule “Metoda Mularczyka” w
wydaniu z 14 marca b.r. Treść artykuły jest tendencyjna i nie
logiczna, przytaczane są argumenty które wzajemnie sobie przeczą i co
najgorsze pojawiają się w niej błędy merytoryczne.

Bardzo proszę o sprostowanie i oficjalne przeprosiny od autora tekstu.


Serdecznie pozdrawiam
Marta Marzec

Dyrektor Poradni dietetycznych Mój dietetyk
ul. Źródło Marii 5
81-573 Gdynia,
tel. +48 600 154 016
www.mojdietetyk.pl